Strona

piątek, 16 sierpnia 2013

Spirit's Way "Brainless Puppets Are Enslaved"

Jakiś czas temu napisał do mnie ten zespół podsyłając swoją płytkę. O to, co mogę o niej powiedzieć...

Rzekłabym nic odkrywczego. Technicznie oczywiście bardzo dobrze, nie zauważam żadnych błędów. Wokal mnie drażni, nie przepadam za świńskim piskiem. Jednakowoż muszę przyznać obiektywnie, że jest on bardzo dobry. Cóż więcej mogę powiedzieć? Stanowczo za cicha gitara, jak by się wsłuchać, jest bardo dobra. No właśnie, jak by się wsłuchać. Gitara jest zaraz obok perkusji i wokalu najważniejszym elementem metalowego grania i powinna rzucać się w uszy, a nie zmuszać słuchacza do wyłapywania jej gdzieś z oddali. Perkusja jest bardzo ciekawa, dobra, szybka. Ale nie wnosi nic nowego i ciekawego do zespołu, brzmi więc zupełnie, jakby perkusista chciał pochwalić się swoimi super szybkimi blastami. Sprawa basu jest… Niesłyszalna? Tak, to dobre słowo. W wielu zespołach bas jest mało słyszalny, ale da się go wyłapać. W innych bas jest na tyle głośny, że można go sobie nucić i grać ze słuchu. Tutaj w ogóle basu nie słyszę. Słucham, docieram słuchem tak głęboko jak nigdy dotąd i… Mam! Coś jest! A nie, to nie bas, po prostu jestem głodna i burczy mi w brzuchu. Wokal jest technicznie bardzo dobry, bez żadnych wątpliwości. Ale jest on nijaki, płaski, również bardzo cichy. Co do całości, rzekłabym, że zespół jest dobry dla fanów kopiowania innych zespołów oraz dla zwykłych słuchaczy szukających w muzyce tylko dźwięków, bo tutaj nie znajdziecie na pewno niczego, z czym nie spotkalibyście się do tej pory. Zespół jakich jest milion na świecie. Ostatecznie oceniłabym na 5/10 za monotonność i ciche gitary oraz wokal, plus świńskie piski. Ale jako że staram się być obiektywna, pominę sprawę techniki wokalnej i ocenię 6/10.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Thy Worshiper "Opowieść Jednej Nocy"

„Przyjdź, przyjdź” – szeptał anioł.

Przyjdź do krainy zimnych nocy, bajkowych dźwięków, oszałamiającego kobiecego głosu i demonicznego growlu. Dzwony, gitara akustyczna i black metal to dość odważne, ale bardzo dobre połączenie, o czym przekonacie się idąc za głosem szepczącego anioła i słuchając „Opowieści Jednej Nocy”. Pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie – Dark Medieval Times.  I choć ten tytuł jest zarezerwowany dla innego zespołu, to dla mnie Thy Worshiper zawsze będzie podróżą do mrocznych, średniowiecznych czasów. Mrocznych, i niekiedy obłąkańczych. Płyta „Opowieść  Jednej Nocy” na pewno jest w pewnym sensie tajemnicza, jakby spowita mgłą. Bardzo długo zabierałam się za napisanie tej recenzji. Dlaczego? Bo Thy Worshiper jest zespołem tak niesamowitym, że jedyne co miałam i mam w głowie słuchając ich to „Piękne”. Podczas słuchania Opowieści poza pięknem im średniowieczem wszechobecnym warto także zwrócić uwagę na różnorodność. Co mam na myśli? Jedne kawałki przyozdobione są klimatycznym szeptem i gitarą akustyczną, inne demonicznym growlem i ostrymi riffami. Kolejną zaletą albumu jest język polski obecny na płycie, w każdym utworze. To bardzo piękne, w dzisiejszych czasach, kiedy to młodzi wykonawcy żądni sławy piszą liryki po angielsku, by dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Thy Worshiper jest na tyle dobrym zespołem, że słuchają go ludzie z innym państw i zupełnie nie przeszkadza im fakt, że nic nie rozumieją. Wszak nie jest sztuką oczarować tekstem w języku angielskim, ale oczarować muzyką do tego stopnia, by nikogo nie obchodził już tekst. Chciałabym również wspomnieć o zmiennym tempie kawałków na płycie, co na pewno jest plusem. Dlaczego? Są zespoły, które w ogóle nie przejmują się tym, że wszystkie kawałki na ich płycie czy demo są utrzymane w podobnym tempie. Są kapele, które nawet nie zauważają, jak bardzo monotonna jest ich płyta. Thy Worshiper widzi zaś, że u nich tego problemu nie ma. I to nie na płaszczyźnie całego albumu, ale nawet pojedynczych utworów, przez co płyta jest naprawdę ciekawa. A wady? Jest tylko jedna. Opowieść Jednej Nocy opęta Twój umysł i już nigdy się nie oswobodzisz…