Strona

poniedziałek, 18 listopada 2013

Thy Worshiper "Czarna Dzika Czerwień"

Pisałam niedawno o albumie zespołu Thy Worshiper zatytułowanym "Opowieść Jednej Nocy". Przyznam, że byłam zachwycona. Czym? Niesamowitym wokalem damskim, jak i męskim, połączeniem wielu gatunków takich jak black metal, folk metal, muzyka akustyczna. Thy Worshiper prezentuje sobą coś, o co trudno na polskiej scenie muzycznej, jak i na światowym rynku muzycznym. Melancholia, mrok, świat całkiem inny od naszego, tak odmienny, niesamowity, chciałoby się powiedzieć orientalny, bo takie skojarzenia przywodzi na myśl zespół, o którym mowa.Teraz wracam do Was z kolejnym albumem kapeli grającej... No właśnie, co?

Słuchając "Czarnej Dzikiej Czerwieni" znów jestem rozdarta i nie do końca wiem, co napisać. Tutaj słowa wypływają prosto z serca i są tak prawdziwe, jak ich muzyka. Nie napiszę nic odkrywczego, poza tym, że drugiego takiego zespołu nie znajdziecie. Wiem, co mówię. Dniami i nocami poszukuję mało znanych, niszowych kapel, bo często są one zwyczajnie lepsze od nie wiem dlaczego ubóstwianych Therionów, Satyriconów i Judas Priestów. Owszem, w/w kapele są bardzo dobre, ale może zanim zaczniemy się nimi zachwycać należałoby przeszukać Lasta lub inne platformy w celu poszukania czegoś naszego, dobrego, polskiego. I tak idąc za powiedzeniem, jakże słusznym, "cudze chwalicie, swego nie znacie", namawiam z całego serca i gorąco zachęcam do posłuchania nowego "Czarnej Dzikiej Czerwieni" i obiecuję, że nie zawiedziecie się.

Poza tym, co już napisałam w poprzedniej recenzji i na początku tej, nie jestem chyba w stanie napisać nic innego o zespole, bo co? że jest magiczny? że pozwala przenieść się do innego świata, zapomnieć o szarej rzeczywistości i poczuć ciarki na ciele tak silne, jakby za naszymi plecami stał diabeł i dmuchał na nasz kark?
No właśnie. Ale o Thy Worshiperze jako polskim zespole metalowym mogę powiedzieć dużo,  szczególnie w XXI, kiedy to...

Cudze chwalicie, swego nie znacie. Tak, wiem, pisałam o tym kawałek wyżej. Ale pora rozwinąć myśl. Nie raz spotykałam się z opiniami, że w Polsce zespół metalowy nie ma szans się wybić, bo w Polsce nie słucha się metalu, bo w Polsce nie ma dobrych kapel, bo Finlandia i Norwegia przejęły najlepszych muzyków, tam rodzą się metalowcy i w Polsce nigdy nie będzie drugiego Nightwisha czy Satyricona. Błąd! Polacy, mówię do Was ponownie, zanim zaczniecie pieprzyć za przeproszeniem farmazony, poszukajcie, posłuchajcie i... Dajcie mi znać, kiedy wyjdziecie z podziwu. Mamy mnóstwo dobrych metalowych kapel, które przewyższają Nightwisha czy Satyricona, wśród nich jest Thy Worhiper. Ale dobrze, skupmy się na polskich kapelach. Dlaczego w Polsce jest tak ciężko się wybić metalowym zespołom? Według mnie nie dlatego, że kapele są słabe bądź metal w Polsce nie jest popularny. Jest, bardzo! Tylko wszystko zgarnął już Behemoth, Vesania, Closterkeller i inne kapele pseudorockowe typu Happysad, którym to podniecają się namiętnie gimnazjalistki, nie wiedząc jeszcze o możliwości przeżycia "eargasmu" podczas słuchania niszowych zespołów. A moim zdaniem polska scena metalowa mogłaby jednym pierdnięciem zmieść całą Skandynawię z list przebojów, gdybyście tylko Wy, Polacy docenili ich starania i zauważyli piękno płynące z rodzimych melodii.

Sprawa druga, mówi się, że teraz już nie robi się dobrej muzyki, że Justin Bieber i One Direction opanowali świat i zalali wszystkich falą kiczu i gównianej pseudomuzyki tworzonej na syntezatorach, programach komputerowych i ozdabianej milionem efektów, żeby dało się tego słuchać. I pierwszy błąd pojawia się w samym sformułowaniu. Bo robi się nadal dobrą MUZYKĘ, robi ją na przykład Thy Worshiper. Nie robi się już natomiast dobrej elektroniki, ale znowu ta z założenia nie może być dobra, moim zdaniem. Błąd numer dwa, uznając dzisiejsze Rihanny oraz inne Lady Gagi za muzykę, gdzie nie twierdzę, że nie zasługują na to miano, ale przyjmuję, że muzyka wypływa z instrumentów i gardła ludzkiego, nie z programów komputerowych, kolejny raz mylą się ci, co tak uważają. Bo owszem, może i w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć dobrą muzykę, ale ona jest! Tylko nie w MTV czy Radio Zet. Jest gdzieś głęboko, poniżej poziomu popularności wyzywających wokalistek, gdzieś poniżej poziomu jakiejkolwiek popularności, zagrzebane na Lastfm wraz z marną liczbą 19 słuchaczy. Wystarczy tylko poszukać i chcieć, ale, jeśliście leniwi, marudźcie dalej.

A jeśli nie... To ubierajcie buciki, kurtkę, szalik, zakładajcie słuchawki na uszy i posłuchajcie tego: http://thyworshiper.bandcamp.com/
Czyli zapowiedzi "Czarnej Dzikiej Czerwieni".
Enjoy! :)