Strona

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Gemini Abyss "Claim Of The Planet"

Płyta rozpoczyna się od dwóch dość spokojnych kawałków, które wspaniale ją otwierają i zachęcają do dalszego słuchania. Zaraz po cichym intrze wkracza tytułowy kawałek "Claim of the Planet", jednak rewelacją on nie jest w porównaniu z innymi utworami znajdującymi się na płycie. Wokal przypomina miejscami Liwię Limberger, miejscami Amy Lee. Brawa dla wokalistki za naprawdę dobry głos i dobre umiejętności, jeżeli chodzi o technikę. W tej piosence wypada zwrócić również uwagę na perkusistę, którego partie w "Claim of the Planet" są interesujące. Jednak całość jest przeciętna, nic specjalnego. Taki sobie zwyczajny symfoniczny metal. Tak jest dalej przez kawałki "Cold Rain" i "The Story", gdzie poza ciekawymi klawiszami jest szaro. Jazda zaczyna się w Land of Death". Wokalistka pokazuje, na co ją stać, ogólny klimat kawałka jest mroczniejszy, no i jest dużo ciężej. Tu już klawisze nie zagłuszają gitar, a z wspaniałym głosem wokalistki idealnie współgra growl. Kolejny numer na płycie "Princess of the Night". Jak dla mnie rewelacja. Znów wspaniały wokal, dużo mocnych riffów, perkusja godna uwagi no i ogólny klimat kawałka na plus. "Master in the Dark", "Where Angels Die" są kolejnymi kawałkami, które są po prostu dobre i przyjemne dla ucha, jednak ciężko o nich powiedzieć więcej przyjemnych rzeczy. Ale jest na płycie coś, co naprawdę nie pozwoli Wam zasnąć. I jest to właśnie "Aleja Gwiazd". Bardzo charakterystyczne gitary i klawisze w niesamowitym wydaniu zmuszają nas do czekania, co będzie dalej. I opłaca się czekać, by usłyszeć wspaniały głos wokalistki śpiewającej tym razem w naszym ojczystym języku. I to nie byle jak śpiewa. Tutaj dzięki niej nie będziecie się nudzić. Zapewniam.

Podsumowując... Tej muzyki nie jestem w stanie porównać do żadnego innego znanego zespołu. Więc dobrze, bo oryginalnie. Natomiast wokal jest typowy dla metalu symfonicznego i gotyckiego, szczególnie w Polsce, gdzie moda na opera metal jest mniejsza. Co nie zmienia faktu, że wokal ten jest przezajebisty. Jest również growl, bardzo dobry growl, znalezienia jakiego mogę tylko życzyć innym zespołom, które dysponują  fry'em czy harsh'em w bardzo złym wydaniu, i jeszcze się tym szczycą. Dalej. Gitary. Byłoby bosko, gdyby nie były w większości zagłuszane klawiszami. W niektórych kawałkach gitary są słyszalne, w innych mało. A szkoda, bo po wsłuchaniu się zauważam, że są bardzo dobre. A co z klawiszami? Przeważają w Gemini Abyss. Może gdyby były bardziej urozmaicone, jak w Nightwishu na przykłąd, byłoby ciekawiej. Ale tutaj klawisze po prostu się nudzą. Dobrze, że jest w pogotowiu perkusista ratujący sytuację, na którego naprawdę warto zwrócić uwagę.

Powiem krótko - jest parę naprawdę zajebistych kawałków, które urywają dupę. Ale są również kawałki bez rewelacji. Bardzo dobre, od strony technicznej nic do zarzucenia, jednak są one przeciętne. Zespół jak zespół - po prostu symfoniczny metal. Aczkolwiek symfoniczny metal na bardzo dobrym poziomie.
Oceniam na 8/10 =)

Z pozdrowneniami Ciocia Wiesia i Wujek Stasiek. 
Ave \m/

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Gemini Abyss (Wywiad)



PM: Skąd nazwa zespołu?
Marcin Czyżewski: Więc może tak. Ja z Wasylem gitarzystą i Gamesem, po dość długiej przygodzie w zespole Syndrom, która się w końcu skończyła, postanowiliśmy założyć nowy twór. Ponieważ jesteśmy przyjaciółmi od wielu wielu lat, do głowy przyszło mi Gemini (bliźnięta), bo czujemy taką ze sobą więź, a ponieważ chcemy nadal bez końca bawić się w muzykowanie, to tak jakby wpaść w otchłań. No i powstało Gemini Abyss.  Dodam oczywiście że Ja z perkusistą jesteśmy razem z pod znaku Bliźniąt.  Więc to też trochę rzutowało do nazwy.
PM: Jak oceniacie swoją najnowszą płytę? Słuchacie jej czasem czy wolicie coś innego?
Maciek Malinowski:  Mi się osobiście zdarza słuchać naszej płyty dość często. Najczęściej jak ćwiczę granie z podkładem między próbami.
Klaudia Woroniecka:  Generalnie myślę, że wszyscy jesteśmy z niej bardzo zadowoleni,  ale to nie jest tak, że narcystycznie jej namiętnie słuchamy  (no może czasem, hehe) oczywiście lubimy sobie zapodać naszą muzykę przy spotkaniach zespołowych, ale trzeba się otwierać na nowe horyzonty
Klaudia Woroniecka: Nie można sie ograniczać, może wtedy nie przychodziłyby nam do głowy nowe pomysły.
Marcin Czyżewski: Najnowsza płyta jest dla nas idealnym tworem, który chcieliśmy od początku do końca właśnie tak przedstawić, każdy dźwięk, każde brzmienie, gitar, moc perkusji, melodyka. Wszystko udało się tak jak tego chcieliśmy.
Natomiast co sądzimy o naszej muzyce. Myślę że spokojnie mogę tu powiedzieć za nas wszystkich, że gdybyś się wsłuchała dokładnie to dostrzegła byś mieszankę Nightwish, Whitin Temptation, Epica, Dimmu Borgir czy Creadle of Filth. Czego w Polsce uważam brakuje. A tęsknimy za tym.
PM:  Właśnie ja dostrzegłam Dimmu Borgir i Within Temptation i dlatego Was polubiłam, bo to jedne z moich najukochańszych zespołów.
Marcin Czyżewski: W Polsce lansuje się albo Death Metal, albo Comę.  Brak mieszanki czadu, ciężkości, mroku i melodii.
PM: Ja znam parę zespołów o takiej mieszance, niestety bardzo mało znane no i już nie istnieją.
Marcin Czyżewski:  Aaa no właśnie.
Klaudia Woroniecka:  Bo prawda jest taka, że tylko z komerchy można się utrzymać.
Marcin Czyżewski: Dla tego jesteśmy my żeby ratować Polskę. Naszą muzyką.
PM: Ratować z dala od komercji, mam nadzieję, i będę trzymała kciuki
Marcin Czyżewski: Ratować z dala od komercji, mam nadzieję, i będę trzymała kciuki
PM:  Dlaczego tak mało utworów w języku polskim?
Marcin Czyżewski:  Dla czego mało po Polsku. Co lepiej dla Ciebie brzmi Claim Of The Planet czy roszczenie planety?
PM:  Hmmm. Faktycznie Claim Of The Planet.
Marcin Czyżewski: I masz odpowiedź.
Maciek Malinowski:  Poza tym nie celujemy jedynie w polską publiczność chcielibyśmy uderzyć również za granicę, a śpiewając w ojczystym języku byłoby to utrudnione.
Klaudia Woroniecka: Polski jest pięknym językiem, ale angielski wydaje się być bardziej melodyjny.
PM: Z tym akurat się zgodzę. Poza tym jak powiedział Maciek, łatwiej uderzyć za granicę z angielskim. Czy w najbliższym czasie zamierzacie wyruszyć w trasę koncertową?
Marcin Czyżewski:  Najpierw chcemy dokończyć parę spraw, niebawem przed nami ciężka praca przy pełnometrażowym teledysku, kilka spraw promocyjnych i na pewno niebawem zawitamy w kilku miejscach w Polsce.
PM:  Gracie jakieś covery?
Marcin Czyżewski: Jak widać na płycie jest Cover Zdzisławy Sośnickiej Aleja Gwiazd. Teraz chcemy zrobić na nasz styl Hypocrisy - Fractured Millenium.
PM: Czy fani mogą liczyć na Wasz autograf na koncercie?
Marcin Czyżewski: Oczywiście że tak. Bardzo cenimy publikę.
PM: Jak zwalczacie stres przed koncertem? O ile jakiś się pojawia.
Klaudia Woroniecka:  Stres jest, przynajmniej ja mam zawsze zanim wychodzę na scenę  ale jak zaczynam śpiewać to mija. Ale to nie jest stres, który paraliżuje tylko motywuje do działania i daje powera .
Marcin Czyżewski: Mamy stres za każdym razem, to jest nieodzowna część tego zawodu. Wystarczy że zaczniemy, grać pierwsze dźwięki i stres przejawia się szaleństwo na scenie.
PM:  Jakie jest wasze wymarzone miasto do koncertu?
Wojciech Polaris Sobierajski: Helsinki!
Marcin Czyżewski: Lotnisko Bemowo.
Klaudia Woroniecka:  Ja tez nie myślałam gdzie bym dokładnie chciała zagrać, ale marzy mi się mnóstwo publiki, gdzie każdy zna słowa piosenek. To niesamowite uczucie móc dać koncert tam gdzie zgromadzili się sami miłośnicy naszej muzyki.
PM: Wasza ulubiona piosenka z poprzedniej płyty?
Marcin Czyżewski: Z poprzedniej płyty moja ulubiona to Ocean of Tears.  Z tej płyty chyba wszystkie są moimi ulubionymi.
Wojciech Polaris Sobierajski: Mój wybór to zdecydowanie Lost Soul.
Maciek Malinowski:  Like The Wind!
Klaudia Woroniecka: Ocean Of Tears, I Would Die.
PM: A macie jakiś taki kawałek, podczas grania którego zgrzytacie zębami?
Marcin Czyżewski: O kurcze są takie które tak długo graliśmy i teraz rzadko do nich wracamy, ale nie zgrzytamy chyba zębami.
Maciek Malinowski: Ja chyba nie mam takiego utworu.
Klaudia Woroniecka: Hmmmm nie, póki co ja nie mam takich odczuć, może czasem jak mam problemy z głosem to boję się tych z wysoka tonacją.
Wojciech Polaris Sobierajski: Na koncercie na pewno nie zgrzytam zębami do żadnego kawałka, ewentualnie na próbie, jak mamy po raz któryś już grać dany kawałek to faktycznie nie zawsze gram go z uśmiechem, ale nie jakiś konkretny.
Maciek Malinowski: Mam podobne odczucia jak Wojtek!
PM: Jaki był wasz największy koncert?
Marcin Czyżewski:  Trudno powiedzieć każdy koncert jest w pewnym rodzaju wielki. Natomiast było kilka które miło wspominamy, np. Krośniewice, Kalisz.
Klaudia Woroniecka: W Kaliszu uwielbiamy grać bo publika jest tam niesamowita!! A Krośniewice - ja zawsze będę czuć ogromny sentyment do tego koncertu...
Marcin Czyżewski: Zgadzam się z Klaudią. Kalisz, zawsze pełna sala, zawsze przemiłe przyjęcie, szał od początku koncertu do ostatnich dźwięków i po koncercie dalej zabawa. To jest Kalisz. 
Maciek Malinowski: O Kaliszu można powiedzieć, że różni się od Łodzi "tylko" tym, że ludzie przychodzą i się bawią. Co jest ogromną różnicą. Zupełnie inaczej się gra dla ludzi, którzy stoją jak kołki niż dla tych, którzy czują muzykę i bawią się razem z nami.
PM: Jakie macie plany na przyszłość związane z zespołem?
Wojciech Polaris Sobierajski: Mamy nadzieje na związanie się z jakąś wytwórnią płytową.
Marcin Czyżewski: Na pewno chcemy dążyć do jak największego koncertowania i serwowania naszej muzy na płytach dla naszych fanów.
PM: Czym spowodowane były zmiany z składzie zespołu?
Marcin Czyżewski: Nie dogadywaliśmy się z naszym poprzednim basistą muzycznie, a to chyba najgorsze co może być jeżeli ktoś z musu gra w kapeli nie czując jednego klimatu.
PM: Jakaś wiadomość dla fanów?
Wojciech Polaris Sobierajski:  Pozdrawiamy fanów oczywiście.
Marcin Czyżewski: Trzymajcie się kochani, nadchodzimy .
Klaudia Woroniecka: Do zobaczenia na koncertach!